VIRUINO contra BLYNK czyli ośla chciwość

Osiołkowi w żłobie dano:
w jednym owies, w drugim siano.
Uchem strzyże, głową kręci
i to pachnie i to nęci.

Czas na podsumowanie i wybór systemu. Trzeba to zrobić szybko bo za chwilę padnę z głodu.
A więc dziś rozstrzygnięcie dylematu:

BLYNK czy VIRTUINO?

VIRUINO contra BLYNK aplikacje - cz. II

 VIRTUINO jest ładniejsze od BLYNKa. Fakt. Ale uroda to domena kobiet a już nie koniecznie systemów inteligentnego sterowania domem Jeśli za przyjemnym dla oka designem nie idzie równie przyjazna funkcjonalność mamy do czynienia z gadżetem a nie programem użytkowym.
Porównajmy więc kolejne cechy VIRTUINO i BLYNKa.

VIRUINO contra BLYNK walka na aplikacje -cz. I

"Ludzie są wzrokowcami. Bez dwóch zdań. Decyzje zakupowe w bardzo dużej mierze podejmujemy na podstawie wyglądu.Wygląd wywołuje w nas emocje. A emocje to jeden z najbardziej pierwotnych motywatorów działania. Jeśli produkt wywoła te pozytywne, jesteśmy w domu. Wtedy nawet toporny system sprzedaży czy wysoka cena nie będą przeszkodą do zakupu." To cytat z jednej ze stron z poradnikiem sprzedawcy.
Dziś o wizualnej stronie VIRTUINO. Porównanie aplikacji i widgetów czyli jak to wszystko wypada na tle BLYNKa.

VIRUINO contra BLYNK > runda 2 < DANE

VIRTUINO - ten niewielki, niesłychanie prosty system zawarty w kilkuset liniach kodu uzupełniony niesamowitą telefoniczną aplikacją mocno zafrapował mnie swoimi możliwościami. Kilkaset linii kodu wystarcza by stworzyć elegancki serwer i bibliotekę obsługi mikroprocesora.
A ile linii kodu zajmuje BLYNK by udostępnić podobne funkcje? 5 ? 10 x więcej?
Postanowiłem więc przyjrzeć się temu programowi bliżej. Dziś o wymianie danych pomiędzy telefoniczną aplikacją  VIRTUINO a mikrokontrolerem.

BLYNK contra VIRUINO - pierwsze starcie

Trzy i pół roku temu na Kickstarterze zadebiutował BLYNK. Nieco później w 2016 pojawiło się VIRTUINO. Dwa systemy IoT mające w zamyśle w banalnie prosty sposób ułatwić połączenie telefonicznej aplikacji z ARDUINO. I o dziwo robią to znakomicie - każdy na swój sposób.
Spróbujemy dziś spojrzeć czym różnią się między sobą obydwa te systemy.

Bezprzewodowy monitor mocy i energii w działaniu

Do dziś o wykorzystaniu podstawowego domowego medium - energii elektrycznej dowiadywałem się jedynie z nadsyłanych regularnie przez zakład energetyczny rachunków. Niewiele z nich można wyczytać poza informacją o stale rosnących kosztach energii i usług sieciowych.
Bezprzewodowy czujnik mocy i energii zmienia ten stan diametralnie. Znany do tej pory jedynie wybranym (energetykom) mój energetyczny profil jest od ręki dostępny w moim telefonie. Do czego ta wiedza może się przydać? Np. do prawidłowego wyboru planu taryfowego. Albo do optymalizacji poboru energii w zależności od kosztów jej dostarczania czy bilansowania zużywanej energii z paneli fotowoltaicznych. Przerost formy nad treścią? Może. Ale przekonanie się o tym za niecałe 5 $ nie wydaje się znaczącym kosztem. A więc dziś opis jak działa monitor licznika energii w warunkach rzeczywistych.

Bezprzewodowy monitor mocy i energii - połączenie sensora z D1MINI

Przyjemność korzystania z gotowych modułów dostępnych za grosze na ALI jest przeogromna. W tym momencie wszyscy prawdziwi elektronicy powinni zakończyć czytanie tego tekstu. Dalej będzie jeszcze gorzej. Powtórzę - w dzisiejszych czasach heroiczne próby konstruowania układów od podstaw są bez sensu. Jedynym usprawiedliwieniem (a i to słabym) takiego zachowania są walory dydaktyczne. Z pożytkiem dla wszystkich warto poświęcić godzinę na znalezienie odpowiedniego modułu na chińskim portalu niż stracić kilka godzin by coś podobnego sklecić z elementów dyskretnych. Nawet czekanie miesiąc na dostawę zamówionych części ma sens. Uruchamia proces myślowy przed pochopnym zakupem zbędnych rzeczy. Dostarczone bezpłatnie elementy trzeba jeszcze połączyć w działającą całość. I tu dawka wiedzy elektronicznej przyda się niechybnie.
Dziś jak połączyć genialny czujnik LEDa licznika energii z D1MINI w bezprzewodowy monitor mocy i energii w naszym domu. I co z tego wyniknie.