Wybór platformy.
Ten w zasadzie dokonał się sam. Wcześniejsze próby z PICami, Malinami czy LAN-Kontolerami w zasadzie potwierdzały opinię - to nie dla mnie. Dopiero niewielka płytka UNO do uruchomienia, której wystarczył kabel USB i nieprzebrane zasoby darmowych dostępnych wszędzie programów i projektów zachęciły do poważniejszego zainteresowania tematem. O wkurzającym dziesięciolatku nie wspominając.
Już pierwszy kontakt z tą platformą sprawia przyjemność. CENA
Gotowe do pracy UNO kosztuje 20 - 30 zł +koszta wysyłki (a sprowadzone z Chin 10-15zł + darmowy transport). Sam kabel USB to 1/4 ceny modułu. Za taką cenę nie szkoda poeksperymentować, zepsuć i wyrzucić do kosza.
Druga to instalacja i uruchomienie. Gdyby nie potrzeba dogrania sterowników do CH340 będącego standardem na chińskich klonach całość trwałaby jakieś 10 min. I najsłynniejszy program "Zapal LEDa" działa od razu i bez problemów. Żadnych kompilatorów, linkierów plików BIN HEX i całej tej magii procesorowej jaką przez lata karmili nas producenci sprzętu. Żadnych rejestrów, komend stosów czy akumulatorów wstępnych ustawień czy inicjacji. Cztery linijki kodu i mrugający z dowolną częstotliwością LED jest już mój.
A potem już tylko przyjemność eksperymentowania i jednoczesnej bezbolesnej nauki pseudo C jaki stosowany jest ARDUINO IDE. A wszystko dokładnie opisane skatalogowane i udostępnione na wszelkie możliwe sposoby i w każdym cywilizowanym języku. Najpiękniejsze, że naprawdę nie trzeba znać i rozumieć języka C. Na początek wystarczy CTRL+C, CTRL+V by odkrywać kolejne funkcje i możliwości tego układu. Dla leniwych przygotowano dziesiątki gotowych przykładów w samym programie o niewyczerpalnych zasobach Internetu nie wspominając.
Każdego choćby z małymi inklinacjami do elektroniki system ten wciągnie bez bólu.
Arduino UNO trochę ledów, przycisków garść oporników i płytka prototypowa z kabelkami to w zasadzie wszystko co potrzeba na pierwszy miesiąc nauki. Resztę - komputer, kabel i Internet ma każdy.
Szkoła kontrolerów za 50 zł. Nie znam drugiego tak taniego kursu w realu. Ale bez złudzeń - nie znam też nikogo kto na naukę wydał te 50 zł. Cały biznes kręci się wokół tego by wmówić nam, że wszystkie te gadżety, płytki "for Arduino" shield'y a najlepiej całe zestawy są absolutnie niezbędne do nauki. Guzik prawda - większości z kupionych w owczym pędzie dodatków nigdy się nie użyje a rozwijając projekt okaże się, że potrzebujemy całkiem innych elementów niż te w szufladzie.
Ciężko wskazać jednoznacznie co i kiedy kupować. To kwestia bardzo indywidualna. Jeśli już chwyci się bakcyla lepiej zainwestować w dobrą lutownicę niż w dziesiątki bezużytecznych docelowo modułów.
Ze wszystkich posiadanych i kupionych rzeczy przez pierwszy miesiąc wykorzystałem
- UNO szt. 2
- płytkę prototypową szt. 2 + 20 kabelków
- LEDY oporniki kondensatory przyciski - małą garść
- czujnik temperatury DS18B20
- fotorezystor jakiś np 10 k
- potencjometr miniaturowy 10 k
- moduł RF433 - 1 kompl.
- czujka PIR
- szkło powiększające min 5x
- lutownica - u mnie transformatorowa
- obcinaczki ostre
- nóż tapicerski
To wystarczyło by sprawdzić czy będzie mi się podobało i jednocześnie określić wstępnie PO CO?
I to w jest podstawowa kwestia - PO CO. Na początek wyznaczyłem sobie zadanie minimum - zautomatyzowanie obiegu ciepłej wody. Mogę to zrobić kupując gotowe urządzenia lub mogę zrobić to sam wykorzystując platformę Arduino.
cdn...... mam nadzieję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz