wtorek, 17 stycznia 2017

Oscyloskop MINI 4 - znowu w służbie JKM

Jak zobaczyć niewidzialne...

Cały współczesny świat oparty jest na jednym nośniku energii - energii elektrycznej zwanej potocznie prądem. Trudno wyobrazić sobie życie bez prądu. Jeszcze trudniej wyobrazić sobie jak ten prąd wygląda.
Nie ma nikogo kto widziałby prąd elektryczny (lub napięcie). Poczuć i to czasem boleśnie - a i owszem. Ale tych pomykających w drucie elektronów (a czasem dziur w półprzewodniku czyli miejsc gdzie tych elektronów brakuje) jak raz nie da się zobaczyć. A człowiek jest wzrokowcem, zwłaszcza facet. Nie zobaczy - nie uwierzy. Toteż Karl Braun wynalazł sobie oscyloskop. No może nie cały tylko lampę oscyloskopową pozwalającą obserwować niewidzialne - pędzący strumień elektronów. I to już pod koniec XIX wieku.

Dzisiejsze oscyloskopy to już tak naprawdę żadne prawdziwe oscyloskopy - to telewizory pozwalające z mniejszym lub większym opóźnieniem podglądać prąd elektryczny. Prawdziwy oscyloskop (analogowy z lampą) pokazuje zachowanie prądu online.
Czyli lampa lepsza? Niestety nie bo po drodze jest człowiek. Co z tego że oscyloskop analogowy pokazuje przebieg prądu bez opóźnień. Nasze oczy mają tak dużą bezwładność (25 - 30 klatek/ sek uznajemy za płynny obraz) że online nie jest już żadną zaletą. Co więcej dzięki właśnie tej bezwładności widzimy na ekranie oscyloskopu cały przebieg - sinusoidę prostokąt czy inne pokręcone przebiegi - a nie przesuwający się się punkt plamki świetlnej. Oczywiście pomaga nam do tego jeszcze luminofor na wewnętrznej stronie lampy oscyloskopowej, który nie tylko świeci pod wpływem bombardujących go elektronów to jeszcze podtrzymuje przez pewen czas to świecenie gdy elektrony uderzają już w inną część ekranu. Tak więc "oscyloskop" cyfrowy wyświetlający cały przebieg na raz jest dla nas praktycznie tożsamy z analogowym trybem online. A ma przy tym mnóstwo dodatkowych pięknych ekstrasów niedostępnych w analogach  (albo dostępnych za horrendalną kasę)  - np pamięć obserwowanych przebiegów.

 Ale ja jak raz posiadam muzealny zabytek - 50 letni oscyloskop MINI 4 produkcji polskiej z 1966r.
O takie cosik


Prawdziwi elektronicy nawet nie nazywają tego oscyloskopem - to wskaźnik oscyloskopowy.
Fakt widać niewiele, zsynchronizować trudno, o pomiarach napięć czy czasów raczej należy zapomnieć.
ALE WIDAĆ !!
To czego nie pokaże już multimetr cyfrowy można obejrzeć nawet takim staruszkiem.

Zajrzałem do środka by smakować piękną elektronikę lampową.


 Cztery lampy wzmacniające, jedna prostownicza i lampa oscyloskopowa. Do tego garść węglowych rezystorów, papierowych kondensatorów (to ten biały w dolnym lewym rogu) dwa ogromne elektrolity, potencjometry i trafo. I to wszystko co potrzeba było kiedyś by zbudować oscyloskop. A jest jeszcze przepiękny stos selenowy robiący za prostownik napięcia 260 V ale już niestety zastąpiony jedną malutką diodą prostowniczą. Łza się w oku kręci - kto dziś potrafiłby skonstruować coś takiego na 4 tranzystorach (jedna lampa w przybliżeniu odpowiada jednemu tranzystorowi).
I co najważniejsze - jeszcze działa i to jak !!!

http://obrazki.elektroda.net/93_1193684686.gif


No może nie  do końca. Pokrętło regulacji podstawy czasu rwie przebieg od połowy zakresu i ne ekranie pokazuje się świecąca kropka. Pewnikiem upalony potencjometr tylko gdzie dziś kupić staruszka 1 Mom 1 W? Trzeba będzie poszperać na złomowisku sprzętu elektronicznego.
Gorzej, że po 10-20 min pracy przebieg przesuwa się w lewą stronę i już nic nie widać albo przebieg nagle znika z ekranu. Po zdjęciu obudowy  i położeniu na bok dla pomiaru napięć na na elektrodach lamp oscyloskop działa bez zarzutu. Szukam więc zimnego lutu. Luty w porządku ale ukruszył się drucik na którym wisiał potencjometr montażowy. Nowa zwora srebrzanką i oscyloskop przyjaźnie błyska zieloną linią. Jeszcze tylko ten potencjometr .....(ps. już wymieniony. 9 zł na Allegro i oscyloskop jak nowy)

I choć trudno uznać poniższe widoki za szczyt wizualnej techniki pomiarowej w stosunku do tego co oferują współczesne telewizory/oscyloskopy to jednak bez tych "widoków" próba zabierania się za konstruowanie prostowniko-desulfatora z góry skazana byłaby na porażkę.



A więc drugie a w zasadzie trzecie oczy (okulary!) już mam.

Szkoda, że nie można wykorzystać w sumie ciekawego narzędzia Arduino IDE - Serial Plot (po naszemu kreślarka) do obserwacji przebiegów. Wysyłanie danych na port szeregowych tak szybko jak to jest możliwe przez umieszczenie Serial.println(x) w pętli głównej jest i tak za wolne by obserwować przebiegi o częstotliwości PWM kiedy  tle pracuje cały program obsługi prostownika. Spróbuję jeszcze podłączyć drugi NANO do wejścia analogowego  NANO sterownika prostownika - zobaczymy może będzie widać coś bardziej interesującego.

Pora więc na poważne potraktowanie dalszego ciągu.....



5 komentarzy:

  1. Gratuluję! Dawno nie znalazłam tak dobrego bloga, który czarno na białym pokaże czym ten oscyloskop jest, jakie ma zastosowanie. Po prostu bajka! :) Mało jakoś materiału na ten temat takiego książkowego, a gdy się pisze pracę o oscyloskopach to już w ogóle problem :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie odkryłem, że u mnie w szafie stoi od 10 lat zapomniany przez Boga i ludzi właśnie takie cacko. Z 1974 roku. Ładny z zewnątrz. Jutro się zabieram za uruchamianie. :o)
    Potraktuję to jako trening przed poważniejszym zadaniem: syn przywlókł skądś czeską Teslę BM 461 - waga ciężka!!!
    Może ktoś miałby schemat i byłby skłonny się podzielić, niekoniecznie za darmo, to proszę o kontakt.
    Pozdrawiam wszystkich elektro-dłubaczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry, ale coś pokręciłem z logowaniem. Ew. odpowiedź proszę słać na adres Pm36@interia.pl
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam taki Oscyloskop od niedawna. Uszkodzono go w transporcie (lampa prostownicza, kupiłem nową) i próbuję go doprowadzić do porządku.

    OdpowiedzUsuń